Przy naszym ogródku warzywnym jest łą
ka , sąsiadka pokazała mi gdzie rośnie dziko szczaw . Nazrywaliśmy tego zielska pełną torbę i zrobiłem z tego garnek pysznej zupy . Nie dodawałem żadnej śmietany , czy innego kwaśnego zabielacza . Zupa wyszła wystarczająco kwaśna . I tu ciekawostka , na którą wpadłem przypadkiem . Pierwszy garnek szczawiowej zrobiłem z liści z których dokładnie podrywałem łodygi , użyłem samych liści . Za drugim razem , nie miałem czasu na zabawy i po umyciu pokroiłem liście razem z łodygami . Zupa w której były łodygi była duuuużo bardziej kwaśna , co Asi akurat bardzo odpowiadało , bo ona lubi kwaśne rzeczy :)
Potrzeba około 4 porcje :
- szczaw - musi go być tak z pół reklamówki z "tesco "
- 4 ugotowane jajka poszetowe ( przepis TUTAJ )
- 1 cebula wielkości piłeczki tenisowej
- 4 ząbki czosnku
- sól, pieprz
- 1-2 łyżki tłuszczu ( standardowo dałem smalec :) )
Wykonanie :
- szczaw wrzucamy do dużej miski i zalewamy zimną wodą ( albo w zlewie włożyć korek i napuścić wody )
- czekamy kilka minut
- w tym czasie obieramy cebulę i czosnek
- kroimy cebulę i czosnek jak kto umie ( ja pokroiłem w kostkę )
- wyjmujemy po kolei liście szczawiu z wody , patrząc czy nie ma na nich piasku , ślimaków , czy innych cudaków :p
- czyste liście odkładamy do jakiegoś pojemnika
- liście kładziemy na desce i kroimy dość drobno
- ja robię tak , że biorę garść liści , i od prawej , do lewej kroję , co kilka milimetrów ( jak pokroicie grubsze , to też się nic nie stanie :) , ale lepiej się je jak jest cienko pokrojone
- bierzemy garnek , do środka dajemy łyżkę tłuszczu ( ja od razu daję dwie )
- jak tłuszcz będzie gorący dorzucamy cebulę z czosnkiem
- smażymy 2-3 minuty , mieszając co chwilę
- dorzucamy pokrojony szczaw
- zasmażamy z 5 minut , co jakiś czas mieszając
- szczaw nam się skurczy mniej więcej o połowę
- zalewamy rosołem
- dodajemy trochę soli i pieprzu
- gotujemy 10 minut
- próbujemy i w razie konieczności doprawiamy
- nakładamy zupę na talerz i na wierzchu kładziemy ugotowane jajeczko
Uwagi :
- moje jajka są takie ledwo ścięte , żółtko mi wypływa do zupy i zupka staje się "smakowa " :)
- ile dać szczawiu ? powiem tak , jeśli chce mieć pół garnka zupy , to pokrojonego szczawiu wrzucam tyle , żeby był cały garnek , bo za chwilę on i tak straci swoją objętość o połowę , a jak się doleje rosół , to jeszcze trochę
SZCZAW UKRYTY W TRAWIE , CHRONIONY PRZEZ POKRZYWY :P Etykiety: Zupy