Potrzeba na 3 litry czystego barszczu :
- 2 kg buraków
- 5 marchewek
- 2 pietruszki ( jak małe to więcej )
- 1/2 selera
- 2 cebule
- 1/4 pora
- główka czosnku
- garść suszonych grzybów ( dałem podgrzybki i maślaki zebrane i ususzone jesienią )
- 10 kulek ziela angielskiego
- 5 liści laurowych
- sól, pieprz
- ocet jabłkowy 3/4 szklanki
- 5 łyżek majeranku
- 2 jabłka ( kwaśne np. boscop )
- garść wędzonych / suszonych śliwek
- garnek minimum 5 litrowy
Wykonanie :
- marchew , pietruszkę i seler obrać
- włożyć do garnka , zalać wodą i gotować godzinę
- w tym czasie obrać buraki
- 3 buraczki zetrzeć na tarce o grubych oczkach do jakiejś miski
- dolać 1/4 szklanki octu i zimnej wody , żeby zakryło te starte buraki
- resztę buraków pokroić w plastry
- por przeciąć na pół, wypłukać liście , żeby nie było piasku w środku
- cebule przekroić na 4 części ( NIE OBIERAĆ )
- główkę czosnku przekroić w poprzek na pół ( NIE OBIERAĆ )
- jabłka pokroić w plastry ( i wiecie co ? NIE OBIERAĆ :P )
- warzywa wyjąc z garnka , wystudzić i później zrobić sobie z nich sałatkę jarzynową
- do garnka z wodą po warzywach wrzucić pokrojone warzywa
- wlać ocet
- dodać suszone grzyby
- pokroić chociaż na połówki i dodać suszone śliwki
- dodać przyprawy
- gotować półtorej godziny
- dodać starte buraki razem z tą wodą
- gotować jeszcze z pół godziny
- spróbować
- doprawić do smaku
- wyłączyć gaz i zostawić wszystko w tym garnku do wystygnięcia ( albo na noc )
- rano zcedzić barszcz przez sito do czystego garnka i zagotować ( chyba że niedługo będziecie go podawać , to zagotować dopiero przed podaniem )
Uwagi :
- ja soli daję mało , bo używam mojej Domowej Vegety
- ja kupuje buraki podłużne , nie okrągłe , one są bardziej słodkie . Jeżeli komuś będzie za kwaśny barszcz , to dodajcie miodu ( w najgorszym razie cukru , a niech tam ! w wigilie można :p )
- barszcz po zrobieniu nie lubi jak się go gotuje , im więcej razy będziecie go gotować , tym bardziej " rudy " się będzie robił . Dlatego zagotować po przecedzeniu raz , wystudzić , schować do lodówki i odgrzewać na raz tylko tyle ile potrzeba , zawsze lepiej dogrzać więcej , niż mieć później "rudego " na stole
- niektórzy gotują barszcz z łupinami, trzeba tylko porządnie buraki wyszorować ( mi to ziemią trochę zajeżdża :p )
Etykiety: Boże Narodzenie, Zupy