Potrzeba na pasztet :
- tuszka zająca lub królika, lub kurczaka i na tym mięsie robimy rosół (przepis TU)
- dwie garści rozmrożonych grzybów (ja dałem maślaki które zebrałem miesiąc temu)
- 2 jajka
- 2 cebule
- 0,2 kg wątróbki (dałem mieszaną, trochę kaczej, trochę z kurczaka)
- 0,4 kg wędzonej wędliny np. boczku (ja uwędziłem karkówkę i jej używałem)
- główka czosnku
- maszynka do mielenia mięsa
- 100 g smalcu
- 4-6 liści laurowych
- 5-8 kulek ziela angielskiego
- tymianek 2 gałązki świeżego lub łyża suszonego
Potrzeba na marmoladę :
- 4 średnie czerwone cebule
- 1 gruszka
- 100 ml octu balsamicznego
- sól
- 2 łyżki masła klarowanego
Wykonanie :
Pasztet :
- po zrobieniu rosołu, wyjąć mięso na jakaś miskę, żeby przestygło a potem mięso obrać z kości
- wyjąc z rosołu 2-3 marchewki , 2 pietruszki , 1/4 selera i odłożyć do wystygnięcia
- uszykować maszynkę do mięsa na standardowym sitku i mielimy - wrzucamy na przemian mięso i warzywa z rosołu
- cebulę i czosnek obrać i pokroić w kostkę (nie musi być bardzo drobno)
- rozgrzewamy na patelni 2 łyżki smalcu i smażymy cebulę z czosnkiem około 3-5 minut
- dodajemy do masy mielonej
- rozgrzewamy kolejne 2 łyżki smalcu i smażymy grzyby grzyby, po czym dodajemy je do masy mielonej
- wątróbkę kroimy w grubą kostkę/kawałki i dodajemy do masy
- dodajemy sól, pieprz i tymianek
- dodajemy jajka
- jeśli zostało nam jeszcze smalcu to śmiało dodajemy do masy
- mieszamy dokładnie rękami, tak przez co najmniej 5 minut
- rozwijamy folię aluminiowa (ja rozwinąłem 4 arkusze na 4 mniejsze pasztety, tak żeby +- 0.5 do 0.7 kilo były) TAK TAK -WIEM FOLIA ALUMINOWA JEST BEE I W OGÓLE FUUU!!
- folię wysmarowałem smalcem, można masłem
- na folię wykładamy plastry wędzonki
- na mięso kładziemy masę mieloną
- zawijamy w folię (ja zawinąłem tak żeby mieć prostokąt , ale można zawinąć w rulon jak komuś łatwiej)
- jeśli mamy dużą brytfannę to zagotowujemy w niej wodę z dodatkiem soli, pieprzu i w niej gotujemy pasztety, tak z godzinę się musi gotować , pod przykryciem
- jak komuś wyszło dużo pasztetu (zależy jak dużo było mięsa), to można użyć blach od ciasta . Rozgrzać piekarnik, do blach nalać wody i gotować w piekarniku, tylko tak po pół godziny trzeba by pasztety obrócić na drugą stronę
- po wyjęciu z wody pasztety wystudzić a później na minimum 12 godzin włożyć do lodówki zanim się zacznie je kroić
Marmolada cebulowa :
- cebulę obrać i pokroić w półksiężyce, lub paski , lub piórka , jak kto umie, byle nie w kostkę
- gruszkę obrać ze skóry i pokroić w drobną kostkę
- w garnku rozgrzać masło
- wrzucić gruszkę, smażyć 2 minuty, mieszać
- dodać cebulę, smażyć 5 minut, mieszać co jakiś czas
- wlać ocet balsamiczny (najpierw wziąć głęboki oddech, bo jak się zaciągniecie odparowanym octem, to się możecie obalić z wrażenia :p )
- dolać 1/4 szklanki zimnej wody
- gotować 2 minuty
- przykryć , zmniejszyć ogień, gotować 10 minut
- podnieść pokrywkę, zamieszać, jak jest mało wody, dolać żeby było tak półpłynne jak na początku
- przykryć, gotować kolejne 10 minut
- znowu zamieszać, znowu uzupełnić płyn, znów przykryć i gotować 10 minut
- podnieść pokrywkę, lekko osolić, spróbować, pomieszać, jak jest miękka to wystarczy, a jak chcecie mieć jeszcze bardziej marmolowatą to znowu woda/pokrywka/10 minut
Na talerz ukroiłem 3 porcję pasztetu, dałem 2 buraczki pieczone,
które pokroiłem w plastry, posoliłem/popieprzyłem, plastry gruszki
przesmażyłem na smalcu, razem w połówką czerwonej cebuli, do której
później nakładałem marmolade. Otworzyłem też słoiczek maślaczków które zamarynowałem miesiąc temu .
Uwagi :
- świeży tymianek trzeba poobrywać lub porozcierać w dłoniach, żeby tylko listki dać do pasztetu, a nie z łodygami, bo się tego nie da później pokroić
- żeby zrobić pasztet potrzebowałem dwa dni (jeden dzień na rosół, zmielenie, ugotowanie i drugi dzień żeby pasztet się ściągnął w lodówce, żeby się dał łatwo kroić)
- warto pobawić się w pasztet szykując rosołek na zapas i za jednym zamachem mieć zaszykowany wywar do zup i fajne danie do śniadania
- teraz jak się zaczyna robić zimno to żeby szybciej schłodzić składniki na pasztet wystawiam gorące na balkon i szybko stygnie, a jeśli ktoś nastawi rosół wieczorem, i chce pasztet robić na drugi dzień to do rana też mu wystygnie
Etykiety: Boże Narodzenie, Śniadanie/Kolacja, Wielkanoc