Comber z owcy



Hej hej! 
Dobra, wczoraj gadałem o owcy, to dziś będzie wspomnień czar (właśnie mi się przypomniał, jakoś tak, teledurniej "Czar-Par" pamięta to ktoś jeszcze? :p z wiecznie młodym Krzysiem Ibiszem :D ).
Owca ma złą sławę. Wszyscy tylko jagnięcina i jagnięcina. Dla mnie to bez sensu, owca jest
większa, więcej mięsa do wykorzystania. Panuje też przekonanie, że owce są twarde, śmierdzą i w ogóle tylko do strzyżenia się nadają.. Ehhh jak ma się wolnowar, to tego mięsa nawet marynować nie trzeba, świeże się wrzuca i gotowe. Zapach ma taki sam jak jagnięcina (kochasz, lub nienawidzisz). A comber robi się szybko i jest PRZEPYSZNY!
Jak przygotować?
Są dwa warianty.
1. wyciąć kości
2. pociąć na kawałki, tak po 4-5 kostek zostawić

- ja zostawiłem z kością (5 sztuk kostek)
- posoliłem, popieprzyłem
- ponacinałem na krzyż tłuszczyk na wierzchu 
- położyłem mięso na suchej rozgrzanej patelni tłuszczem w dół
- po chwili (minucie) dodałem łyżkę smalcu 
- smażyłem na średnim ogniu 8 minut z jednej strony
- i 8 minut z drugiej strony 
- przełożyłem mięso z patelni na drewnianą deskę, żeby sobie trochę odpoczęło i w tym czasie przygotowałem sałatę z działki i kawałek szparaga jeszcze mi się ostał
- mięso pokroiłem ostrym nożem (bo między kośćmi są twarde chrząstki) na 5 kotlecików 
i  TA DA! 
cała gęba zaśliniona jak to opisuję :d 
Uwaga!
Dla tych którzy czytają do końca :p
CO TO ZNACZY, ŻE MIĘSO MA ODPOCZĄĆ? 
Podpowiem tylko, że wszelkie steki też powinny odpoczywać (Asia pewnie powie, że każdy powinien odpoczywać, a hashimotki, to już w ogóle! :p)

Ps.AAAA włączyłem sobie "Czar-Par" na Youtube, ale ubaw po latach! :D 

Miłego dnia
Paweł

Etykiety: