Zupa z sowich nóżek



Kilka dni temu była pod postem o sowach dyskusja. Co zrobić z nogami sowy? Ja robię tak, że urwane nogi przerabiam na zupę krem. Ostatnio nawet, ktoś pisał, czy dobrze się czuję po zjedzeniu takich nóżek, bo "ludzie we wsi mówią, że nogi są niejadalne" :)
Spokojnie :) Są grzyby, które nie są trujące, ale
niejadalne, bo niedobre w smaku. Sowa zdecydowanie do takich nie należy. Owszem, najlepszy jest kapelusz. Wybornie smakuje otulony jajkiem i usmażony, pyszny jest - ot tak! na smalcu. Co jednak z nogami?
Z nimi jest ten problem, że są bardzo twarde i łykowate. Ja robię na nich zupę, lub, jeśli gotuję grzybową to dorzucam nogi sowy, żeby wzmocnić smak i aromat wywaru na podstawie którego zrobię zupę. Tym razem zrobiłem krem z sowy.

Potrzeba na 4 porcje:
- 1 litr rosołu
- 1 cebula
- 300 g nóg sowy
- 2 łyżki smalcu
- sól, pieprz

Wykonanie:
- obieramy cebulę i kroimy w kostkę
- rozgrzewamy w garnku tłuszcz
- dodajemy cebulę i podsmażamy 2-3 minuty
- w tym czasie kroimy nogi sowy w małe kawałki (byle jakie :))
- gdy podsmażymy cebulę, dodajemy grzyby
- podsmażamy 2 minuty
- zalewamy rosołem i gotujemy 15 minut
- miksujemy blenderem na gładki krem

Etykiety: