Kolejny świniak




Siemanko :)
Kolejny świniak zawitał do naszego domu :)
Wielokrotnie pytacie skąd biorę mięso. Często narzekacie, że w pobliżu nie macie gdzie kupić dobrego mięsa.
W zeszłym roku pisałem,
że odległość nie ma znaczenia. Ja jeździłem 77 km w jedną stronę po mięso. Teraz jak mieszkamy w Opolu to jadę prawie 300 km w jedną stronę.
Także argument, że na osiedlu nie ma sklepu to słaby jest jak herbata zaparzana po raz drugi :p
Jak znaleźć dobre źródło? Szukać, pytać, interesować się. Jeśli ktoś mówi, że nie ma czasu, lub mu się nie chce, jego wybór i jego wola, bo to jest przede wszystkim jego zdrowie.
Gdy trafiłem do Opola rok temu, to pierwsze co to pytałem, ludzi, czy ktoś nie zna jakiś dobrych źródeł. Oprócz tego jeździłem po Opolu i obserwowałem. I tak np. w jednym warzywniaku znalazłem na szybie kartkę, że w ofercie mają kaczki i kurczaki i jajka ze wsi, tylko trzeba się w sklepie umówić/zapisać. Pod Opolem znalazłem sklep mięsny w którym mają bardzo dobry towar. Jedyne co nie pasuje w wyrobach to sól peklująca, ale nie można mieć wszystkiego, grunt, że mięso składa się w 100% z mięsa.
Ponieważ do Wielkopolski mam teraz trochę daleko, to jak już się wybieram po mięso, to od razu troszkę większą ilość biorę :)
Ostatnio kupiłem 130kg świniaka. Rzeźnik mi podzielił na elementy kulinarne: schab, karkówkę, żeberka. Boczek i szynki zawsze chcę surowe, bo albo sam sobie uwędzę (robię lepsze :p)  albo przerabiam na mielone/wrzucam do szynkowaru- wolnowaru itd.
Ale kiełbas mi się nie chce robić, dlatego proszę o śląską i polską (w sumie z 20 kg). Oprócz tego biorę wątrobiankę, czarne salcesony.
Co z tym robię?
Mrożę
Mięso dzielę na mniejsze porcje, foliuję i opisuję każdy element (po zamrożeniu ciężko rozpoznać co jest co)
Kiełbasy i wyroby rozkładam na folii (żeby się nie przykleiły/przymarzły do pojemnika w zamrażarce.
Część kiełbas wieszam na kijach i suszę. Raz, że bardzo takie lubimy z Asią (zwłaszcza jak tak ze 2 tyg. powiszą) a dwa nie zajmują miejsca w zamrażarce.
Kaszankę poprosiłem, żeby mi zrobił na kaszy gryczanej. Kasza paleo nie jest, Asia ma nietolerancję na kasze, ale ja czasami lubię sobie trochę kaszy zjeść, trochę też porozdawałem.
Oprócz tego wszystkiego biorę też smalec i sadło.
Wytapiam w osobnych garnkach, skwarki uzyskuję tylko ze słoniny.
Oprócz tego biorę też część kości.
Raz, że gotuję na nich z 12 litrów gęstego bulionu (używam jako bazę do zup) a dwa, po ugotowaniu i obraniu uzyskuję 2-3 kg gotowanego mięsa z którego robię pasztet.
Kupa roboty? Owszem, ze dwa dni na to przeznaczam, a potem mam dwa miesiące spokoju. A w zasadzie miałbym, ale ja lubię się bawić jedzeniem i cały czas coś szukam, kombinuje i gotuje :)










Etykiety: