Post dzień 9



Dobry dzionek :)
Dzień 9 na warzywach, dzień kolejny, dzień wesoły i pogodny :)
Jeść już się w ogóle nie chce
:)
Na śniadanie najlepiej nam wchodzą zupy kremy na bulionie warzywnym. Powoli zaczynamy się przygotowywać do głodówki na wodzie. Ponieważ będziemy robić głodówkę po raz pierwszy, chcemy się dobrze przygotować, dlatego zjeżdżamy z kaloriami coraz niżej i zaczynamy przyjmować więcej pokarmów w postaci półpłynnej. No, ale jeszcze ogóreczki małosolne na obiad wlecą :)
Jak się czujemy? Coraz lepiej psychicznie i fizycznie. Nie ma uczucia głodu, to i mózg nie wariuje. Oczywiście Asia łazi po kątach z potworkiem hashimoto na ramieniu i mamrocze niczym zombi "kiełbasa, kiełbasa... chcę kiełbasę"
Tak ten post zapamiętam, jako "kiełbasiany" :p
Ja już żadnych bóli nie miałem, oprócz jednej sytuacji, że przez jakieś 40 minut czułem się jakbym miał grypę. Tak jak się nagle pojawiło, tak znikło.
A Asi nic nie jest, wiadomo, złego diabli nie biorą buhahaha :D

Co było jedzone?
Śniadanie:300 ml kremu z kalafiora ( kalafior + cebula w kostkę do wywaru na włoszczyźnie, gotowanie 10 minut  i wziuuu blenderem) około 90 kcl
IIśniadanie:2 jabłka około 170 kcl
Obiad:około 0.5 kg - Gotowany kalafior, brokuł, ogórek małosolny pieprz czerwony około 100 kcl
200ml soku z marchewki około  80 kcl
Kolacja:
1 grejfrut około 100 kcl
Razem:540 kcl


Etykiety: