Post warzywno owocowy i głodówka na wodzie


Cześć :)
Dziś przy niedzieli kilka słów o poście i głodówce :)


O co chodzi? 

Post dr.Dąbrowskiej, jest to post warzywno owocowy, trwa 6 tygodni, czyli 42 dni
Głodówka na wodzie, czyli
post mokry, lub rosyjski to nie przyjmowanie żadnych pokarmów i napoi oprócz wody.
No dobra, ktoś zapyta a na co to, a po co to komu? Przecież paleo tak pięknie działa i wszelkie rodzaje protokołów autoimmunologicznych. Zgadza się, działa, ale dość wolno (dla mojej Asieńki, która chce wyzdrowieć "na złość" służbie zdrowia (a raczej służbie chorób :p).
Czy to ma sens i jakiekolwiek poparcie badań laboratoryjnych? Tak. Możecie sobie popatrzeć na wyniki badań Asi, jak odrosła jej tarczyca o 100%, opisała wszystkie badania w HISTORIA ASI HASHIMOTKI 
Także, sami na sobie wiemy jaką siłę i moc ma post oczyszczający.Organizm włącza mechanizmy naprawcze, polepsza się wzrok, słuch, schodzą wszelkie zgrubienia skórne, czy zmiany, cuda się dzieją :p


Post Dąbrowskiej

 Polega na tym, że przez 42 dni jemy tylko warzywa, oprócz skrobiowych i strączkowych, a z owoców jemy jabłka i grajfruty.
Cały myk polega na tym, żeby nie przekroczyć 800kcl na dobę (półtora kilo słodkich jabłek może przekroczyć tą dawkę, trzeba uważać, to jest jakieś 9 jabłek)
Czy trudno trzymać poziom, żeby nie przekroczyć kalorii? Nie, warzywa bez tłuszczu mają mało kalorii, naprawdę można się nawpychać warzyw, zagryźć 2 jabłkami i oscylować wokoło 500kcl na dobę bez problemu.
No dobra, ile to jest 500 kcl? Przykładowy rozkład w ciągu dnia

Śniadanie 
chłodnik z pomidorów, połowy cebuli, czosnku, waga 0.3kg - około 90 kcl
II śniadanie 
1 jabłko - około 90kcl
Obiad
Leczo warzywne, porcja 0.3kg
pomidor, cukinia, papryka, kalarepa,marchew, pietruszka,cebula, czosnek - około 100 kcl
Podwieczorek
1 jabłko - około 90 kcl
kolacja
1 grejfrut, około 250g - około 120kcl

Razem 490kcl przez cały dzień


Głodówka

Dobra, a głodówka? to już jest extremalna forma postu. Organizm nie dostaje żadnych źródeł składników odżywczych i sięga do swoich zasobów. Przechodzi w pełni na odżywianie endogenne. Jest znacznie szybszy efekt włączenia mechanizmów naprawczych organizmu. Nawet nie jesteśmy świadomi, jak wielką moc samonaprawczą ma nasz organizm.Do głodówki to się już trzeba bardzo dobrze przygotować. Dlatego zdecydowaliśmy, że najpierw przejdziemy na post warzywny, na dwa tygodnie  a z niego łagodnie przejdziemy na głodówkę. Trzy dni przed głodówką jedliśmy tylko zupy kremy na bazie wywarów warzywnych, żeby przyzwyczajać żołądek do płynu. Potem przez 4 dni prowadziliśmy głodówkę, nastepnie przez 2 dni piliśmy soki z marchewki i jabłek, szklanka soku rano, szklanka soku w południe i po garści borówek. Kolejne dwa  dni wprowadziliśmy kremy z marchewki na bazie bulionu warzywnego. No a dalej jedziemy znowu na "dąbrowskiej".
Dlaczego tylko 4 dni głodowaliśmy? Cóż, myślałem, że skoro już jestem po przeprowadzeniu kilku postów to organizm mam z gróbsza oczyszczony. Okazało się, że nie do końca. Czwartego dnia dostałem rozwolnienie które trwało cały dzień. Jak wróciłem z pracy i położyłem się na łóżku to myślałem, że już się nie podniosę taki byłem słaby. Nie było opcji, żebym na drugi dzień poszedł do pracy w takim stanie. Jeśli bym mógł leżeć w łóżku, to bym kontynuował, bo wiedziałem, że to stan przejściowy, ale chodzić do pracy się już tak nie dało, a co dopiero na treningi na siłownię :p

Jak samopoczucie?

Post warzywny mamy już dobrze obcykany, przez pierwsze 3 dni jest się lekko głodnym, dlatego jemy więcej warzyw i jabłek, także pod te 800kcl podchodzimy. Później wyłącza się uczucie głodu i warzywa smakują coraz mniej, aż w pewnym momencie ma sie już serdecznie dość warzyw i w ogóle się nie chce jeść. To tak mniej więcej w 2-3 tygodniu postu. Dlatego w tym czasie zdecydowaliśmy się spróbować głodówki.
Jak jest z energią? Ćwiczę 4-5 razy w tygodniu na siłowni po mniej więcej 1.5h nie oszczędzam się. Post nie zmienił mojego grafiku, cały czas ćwiczę, siła mi wzrasta, wytrzymałość również. Co ciekawe największego "kopa" miałem po 2 dniach głodówki na samej wodzie. Mimo, że przez 48h nic nie zjadłem, miałem wrażenie, że takiej siły jeszcze nie miałem w życiu. Trzeciego dnia nie mogłem ćwiczyć (robiłem tort na zamówienie) a czwartego po tym jak dostałem biegunki, to już wiedziałem, że z tego dnia z ćwiczeń nici.
Co ciekawe! kolejnego dnia po ciężkim i osłabiającym dniu poszedłem ćwiczyć. Rano szklanka soku z marchewki, popołudniu szklanka soku z jabłek. Siła wróciła! na 250 kcl po 4 dniach nic nie jedzenia mogłem znowu zasuwać na siłowni :)
Kolejny dzień to znowu po szklance soku i dodatkowo kupiliśmy pudełko borówek i malin. Trochę się bałem ich jeść, ale powoli, po jednej, dokładnie żując zjedliśmy z Asią. Brzuch nie bolał, wszystko w porządku. Zrobiliśmy sobie półtora godzinny spacer i wszystko było w porządku.
Następnie zupy kremy i powrót do gotowanych i surowych warzyw do końca postu.

Założenia

Zakładaliśmy wstępnie, że zrobimy 2 tyg post, 2 tyg. głodówkę i 2 tyg. post. Ponieważ okazało się, że nie jest to możliwe chodząc normalnie do pracy, głodówka była 4 dniowym przerywnikiem (chociaż kolejne 2 dni na  dwóch szklankach soku (w sumie około 160kcl) to też w sumie była głodówka :p
Po powrocie na post czujemy się normalnie, siłę i energię mamy taką samą, jak wcześniej 

Etykiety: