Post dzień 3




Drrrrrrrrrrrrryń !
Dryyyyyyyyyyyyyyyyyyń !!
Dryyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyń!!!
NIE CHCE WSTAWAĆ !!
JA CHCĘ SPAĆ !
!!

O słodki Jezu, co się dzieje?? Otwieram oczy, szybko sprawdzam czy się pali, czy mordują i gwałcą.
Ale nie, po prostu budzik.. 6.50.
Obracam się na bok... Dziwne ... zasypiałem z żoną u boku, a obudziłem się z wściekłą mumią faraona, obudzoną po kilku tysiącach lat słodkiego snu ...
Uuuu uważaj Pawełku, bo idziesz przez pole minowe, a saper myli się tylko raz....
Spróbujemy delikatnie, może potwór hasimoto gdzieś polazł w inną kobietę, straszyć kolejnego męża w kamienicy ...
- Tygrysku ... dzień dobry, wstajemy ?
-  NIEEEEE !! krzyknęła mumia
-  NIGDZIE NIE IDĘ, CHCĘ SPAAAAĆ!!
Pfffffff
Nie to nie. Ostrożnie wstałem, poszedłem się szybko umyć i szykuję śniadanie. Najulubieńszym warzywem (owocem :p) jest dla Asi pomidor. To zrobimy jej Dzień Przyjaźni z Pomidorem :)
Lalalala ... kroję, nucę sobie jakieś bzdury, kątem oka widzę jakiś cień, niczym w horrorze przemykający z sypialni do łazienki.
Dobra, jedno jest. Pomidorki z cebulą i sosem z rukolii (zostało jeszcze trochę od poprzedniego razu)
Zrobimy jeszcze koktail z 3 obranych pomidorów, ząbka czosnku (Asia uwielbia czosnek), szczypty soli i pieprzu ziołowego.
Otwierają się bramy piekieł.... e  ee to znaczy łazienki i wychooodzi moja księżniczka :)
Zobaczyła pomidorki, od razu banan na gębie. Uffff kolejna bitwa z potworem hasimoto wygrana. Brawo ja !
W sumie tak żeśmy popatrzyli na to i wypiliśmy tylko koktail, resztę spakowałem w pudełka do pracy. Do tego jeszcze po dwa jabłka i heeeej przygodo z Ajwen Team
Po pracy poleciałem na trening, wiadomo, w końcu środa jest :p
W ciągu dnia mały potworek zaglądał Asi przez ramię, ale udało się go przeganiać wspólnymi siłami. Jak mówi Iwonka - w Teamie siła!
Żeby jeszcze bardziej załagodzić sytuację, mówię do Asi, że jak wróci to czeka na nią jej ulubione danie. Ona tylko zmrużyła oczy i mówi:
 - boczek pieczony ?
Ehhh ..
- nie, krem z dyni co zrobiłem wczoraj
- no może być, ale wolałabym K I E Ł B A S Ę
Wreszcie dotarłem do studia treningowego Ajwen. Półtorej godziny tylko ja, Justyna, cisza i ciężarki do przerzucania.
W domu zjadłem kilka łyżek zupy, wieczorem jak zwykle zjadłem grejfruta i stwierdziłem, że już mi się nie chce jeść

Jak ja się czułem przez cały dzień?
Rano faktycznie ten koktail fajnie mi wszedł, ale i tak się nim nie najadłem. Ale jak miałem jeść dalej, warzywa, to wolałem się herbaty miętowej napić. Sałatkę z pomidorów zjadłem na obiad, w tak zwanym między czasie zjadłem 2 jabłka. Jadłem i jadłem ale bez apetytu. Powoli zaczynałem wyobrażać sobie taki ładny kawałek pachnącej wędzonej słoninki. Acha! zaczyna się u mnie też. Ale spoko, damy radę. Fajne jest to że popołudniu codziennie ćwiczę, to nie myślę o jedzeniu, później mi się tylko chce pić i piję wodę. Ogólnie nastrój jest dobry, siła i wytrzymałość w normie.
U Asi hasimoto zaczyna szaleć coraz bardziej. Wiem, że to i tak jest dopiero wstęp, więc się póki co nie martwię na zapas, w końcu co to da? :)

Dobra co było i ile kcl:
Śniadanie:
- koktail pomidorowy 300ml - około 40 kcl
II Śniadanie:
- sałatka z pomidorów(2 szt) z cebulą(pół), 3 łyżkami sosu z rukolii - około 90 kcl
- 2 jabłka około 170 kcl
Obiad:
 - krem z dynii 300ml - około 100 kcl
- sok marchewkowy 250ml - około 100 kcl
kolacja:
- kubek kremu z dyni 200ml - około 65 kcl
- grejfrut - około 100kcl
Razem: 665 kcl





Etykiety: