Galart wieprzowy



Wczoraj wspominałem o mojej kochanej teściowej , która obradowała nas jabłkami . Ja nie jestem taki i z pustymi rękami do niej nie pojechałem :) Zrobiłem galart wieprzowy . Galarty robiłem różne , czy to w domu , czy to w pracy  . Punktem odniesienia zawsze był
galart mojej teściowej . U niej jest tylko mięso i galareta . Ja zawsze chciałem go ulepszyć i dodawałem dużo warzyw , bo taki powinien lepiej smakować . Może i smakuje lepiej , ale nie tak jak jej  , gdy robi kilka misek na święta . Normalnie mogę nic więcej w Boże Narodzenie nie jeść , tylko ten mamusiny galart . Tym razem porozmawiałem sam ze sobą i ustaliłem , że zrobię taki sam kozacki galarcik, bez warzyw , wywar z nóżek i kości i mięso  . Cóż ... dobre to to  , nawet bardzo dobre , ale ..... teściowej jest cały czas lepszy  :p
Lekko przerażać może czas przygotowania , bo to ze 4 godziny + cała noc w lodówce , ale to się w zasadzie " samo robi " , tylko co jakiś czas trzeba zajrzeć do garnka , czy wszystko w porządku :)

Potrzeba na dwie miseczki , tak na 4 porcje : 
- 0.8 kg surowej szynki wieprzowej
- 2 nogi świńskie ( stópki )
- 3 marchewki
- 2 pietruszki
- 1 cebula
- sol, pieprz
- 2 liście laurowe
- 4 kulki ziela angielskiego
-  0.1 l octu ( ja używam jabłkowego  )

Wykonanie : 
- płuczemy pod bieżącą wodą nóżki
- wkładamy do 3 litrowego garnka ( może być 2 litrowy , ale w większym jest wygodniej )
- marchew . pietruszkę i cebulę obieramy , kroimy na kawałki ( można na połówki każde warzywo podzielić , albo na ćwiartki , nie ma znaczenia )
- zalewamy dwoma litrami zimnej wody z kranu
- dorzucamy liścia laurowego i ziela angielskiego
- dodajemy trochę soli i pieprzu
- gotujemy na małym ogniu 3 godziny
- tak po godzinie sprawdzić ile wody wyparowało i uzupełnić zimną wodą z kranu
- po drugiej godzinie znowu dolać wody
- po 3 godzinach gotowania cedzimy wywar przez sito do innego garnka  ( warzywa i rozgotowane nóżki zjeść, albo dać psu )
- bierzemy szynkę , kroimy w plastry , grubą  kostkę , nie ma znaczenia jak , byle były kawałki wielkości mandarynki
- pokrojoną szynkę wrzucamy do wywaru , który mamy uzyskany z nóżek i warzyw
- na małym ogniu gotujemy godzinę
- po tym czasie , mięso wyjmujemy szumówką/lyżką  cedzakową
- jak trochę ostygnie , to kroimy drobno , ja to wręcz posiekałem na miazgę ( ale takie chciałem uzyskać ,żeby nie trzeba było za dużo później gryźć :p
-  mięso rozdzielamy do dwóch miseczek ( albo do jednej dużej , albo 4 małych , jak chcecie , tak zróbcie )
- zalewamy pokrojone mięso wywarem w którym gotowaliśmy mięso
- czekamy aż ostygnie
- wkładamy do lodówki na noc
- rano na śniadanie mamy gotowy galart
- ja kroję sobie kawałek , przekładam na talerz i polewam octem jabłkowym , czasem dam kapkę więcej octu , czasem mniej , zależy jaki mam smak danego dnia



l


Etykiety: