"Gdzie jest świniaaaaak ??!! "



Kolejny raz , jadąc po świnie ,  przypomniała mi się scena z filmu " Poranek kojota " , jak łysy darł się przez megafon "gdzie jest świniaaak ??!! " . Jako , że najlepszy wypoczynek w dniu wolnym , to
wypoczynek aktywny , to aktywnie wczorajszą niedzielę spędziłem :p  Przed 8 rano pojechaliśmy po świniaka , po 11 wróciłem do domu i zacząłem działać . Schab i karkówkę od razu pokroiłem w plastry i każdy plaster osobno owinąłem w folię , jak będę chciał tylko  na dwa obiady , to wyjmę tylko dwa kawałki :) . Część kiełbasy powiesiłem do wyschnięcia . Tak , kiełbasę śląską też suszę , robi się taka jak kabanosy po około 2 tygodniach , ciężko gryźć , pyszna jest :) . Z gnotów zrobiłem wywar/rosół . Ugotowane kości obrałem i zrobię z nich jutro pasztet . Rosół po przecedzeniu i zagotowaniu , wrzący wlałem w słoiki i szybko zakręciłem . Następnie każdy słoik obróciłem do góry nogami, żeby się zassał i w tej pozycji do całkowitego wystudzenia zostawiam . Jak jest całkiem zimny , to wkładam do lodówki , z miesiąc spokojnie wytrzyma . Ważne jest to  , żeby ten wrzacy rosół wlewać do słoików , które stoją w zlewie i tam obracać . Dlaczego ? Bo daleko nie szukając pół godziny temu wrzący   słoik mi  eksplodował w zlewie . Łatwiej się kuchnię czyści , jak większość wylewa się do zlewu , no i się człowiek nie poparzy .
Słoninę wytopiłem na smalec , tu już nie mam skłonności samobójczych i czekam , aż roztopiony tłuszcz ostygnie na tyle , że da się ręką chwycić słoik z tłuszczem . Poza tym , ciepły , ale nie wrzący smalec przecedzam przez sitko , jak coś pryska , to nie powoduje poparzenia ( zresztą kiedyś się śpieszyłem i wrzący tłuszcz przelałem przez sitko ... musiałem kupić nowe sito , bo tamto się stopiło :p )
Tym razem nie mam tego towaru aż tyle co poprzednimi razy , bo sąsiedzi do mnie przechodzą  , żeby im po trochu chociaż odstąpić parówek , czy mięsa . Człowiek nie jest taki , żeby się nie podzielił , zresztą za miesiąc mam zamówioną kolejną świnię :p do tego czasu nam starczy z Asią to co zostało : )
Zrobiłem wczoraj jeszcze warzywa w soli , czyli moją "Vegete" , miałem Wam dziś opisać i pokazać zdjęcia , ale muszę lecieć do roboty , także , do jutra musicie poczekać , żeby zaspokoić swoją ciekawość :)
wcześniejsze świniaki opisane są  TU i TU



                          Małe zakupy :p


   Mięso popakowane i gotowe do mrożenia


Kiełbaski na foli , żeby się nie  przykleiły do dna i z góry folią przykryte ,żeby się " nie spaliły" od mrozu



           z kości i warzyw nastawiony rosół/wywar


Rosół przecedzony , kości i warzywa uszykowane do obierania


 Przecedzony , zagotowany rosół , rozlany do słoików i obrane mięso z warzywami , czeka , żeby z niego zrobić pasztet


słonina topiona na małym ogniu , na smalec


Wytopiony smalec , przestudzony i rozlany do słoików , skwarki odcedzone i  osobno , zimne i  suche , włożone do pudełka


Etykiety: