krem jarzynowo-łososiowy



Dziś będzie naprawdę danie w stylu " paleo dla opornych " .Najlepiej robić tą zupę przy
okazji , jak się robi rosół na zapas . Banalnie proste danie , mocno sycące , spokojnie może być jako kolacja , lub śniadanie , albo wstęp do obiadu :) . Kiedyś w jednej z restauracji , gdzie pracowałem , ktoś zrobił tą zupę . Zdaje się , że przez przypadek , już nie pamiętam , bo kilka ładnych kilka lat temu to było. Przypomniało mi się teraz , akurat robiłem świeży rosołek , a Asia kupiła całą wuchtę ryb wędzonych . Ponieważ moje dziewczę lubi rybki , to jeszcze jakąś  zupkę z rybą jej chciałem dodać , do tego jej szczęścia . Sam też chciałem coś zjeść , a ja za rybami z kolei to tak nie bardzo . Ale ta zupka smakowała nam obojgu :) Smak jest mocno warzywny  , ale posmak wędzonej ryby świetnie współgra z tym smakiem. Sama zupa smakuje tak sobie , dopiero dodanie wędzonego łososia powoduje , że zyskuje " to coś " :)

Potrzeba na 3-4    porcje :
- 0,2 kg wędzonego łososia ( mogą być ścinki , może być kawałek wędzony w całości )
-  1/2 l rosołu
- 2 marchewki z rosołu
- 1 pietruszka z rosołu
- 1/5 selera z rosołu
- 1 ugotowana cebula z rosołu
- sól, pieprz do smaku
- kilka szczypiorków

Wykonanie :
- jak już zrobicie rosół , przecedzicie go przez sito , to te kilka warzyw odłóżcie na bok
- bierzemy czysty garnek
- warzywa wkładamy do garnka
- zalewamy przecedzonym  rosołem
- blenderem miksujemy na gładki krem
- myśmy zrobili dość gęste , takie rzadkie puree :p
- jeśli jednak wychodzi wam za gęste , bo mieliście duże warzywa , to dolejcie trochę rosołu i rosołem regulujcie gęstość  zupy
- próbujecie i ewentualnie doprawiacie
- szczypiorek umyć i pokroić jak kto umie , raczej starać  się drobno :)
- zupę nalać w talerze
- do gotowej zupy powrzucać  kawałeczki łososia
- posypać szczypiorkiem

Uwagi :
- nie wrzucajcie wcześniej ryby do zupy , do garnka , bo się rozleci , cały efekt jest gdy się nabiera łyżkę zupy z kawałeczkiem łososia i przy jedzeniu czuje się  ładnie smak i ryby i zupy
- Do zupy użyłem wędzonych ogonów z łososia , w palcach urywałem małe kawałki , wielkości paznokcia

Etykiety: